środa, 10 lipca 2013

Rozdział 7

  James patrzył na swoje młodsze dziecko z coraz większym niepokojem. Harry nie powiedział ani słowa, od jakiegoś czasu. Przez ostatni tydzień Evan, Albus i Poppy, korzystali z okazji, aby usiąść i porozmawiać z nastolatkiem, ale były to tylko jednostronne rozmowy; wydawało się, że połowę czasu spędzają by utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Kiedy powiedział o tym żonie, otrzymał tylko w odpowiedzi, tyradę przeciwko ich młodszego dziecka i jego zachowania.

Lily westchnęła.- Może powinniśmy wysłać list z Harry'm, niech Syriusz i Remus znają zasady, jak zachowywać się w stosunku do niego, niech go karzą kiedy coś zrobi nie tak.
-Lily, pamiętasz kiedy ostatni raz Harry się do nas odezwał?- Zapytał wyraźnie niezainteresowany monologiem żony James.
-To tylko nastoletni bunt, kochanie.- Lily przewróciła oczami.- Cieszę się, że nie gdy Evan przez to nie przechodził. Chyba z powodu Voldemorta dojrzał szybciej.
-Nie o to pytałem. Chcę wiedzieć, kiedy ostatni raz pamiętasz, jak się odezwał do ciebie, lub do kogoś innego.
-James, kochanie, mamy ważniejsze sprawy do załatwienia niż rozmawianie na temat buntu nastolatków, Evan nas potrzebuje. Przecież nie poradzi sobie z dziennikarzami lub na rozmowach z politykami, tylko dlatego że ciągle zajmuje się Harry'm. Jak wyślemy go do Remusa i Syriusza, będzie mógł być w centrum zainteresowania, jak zawsze chciał, przestanie przeszkadzać Evanowi, bo skupi się na mugolskiej szkole.

 Po tym wyczynie podczas ostatniej bitwy jestem jeszcze pewniejsza naszej decyzji, by go odesłać. Harry jest nie wystarczająco dojrzały by zostać w Hogwarcie.

James zmarszczył brwi i odwrócił się od swojej żony. Starał się odpowiedzieć na swoje pytanie, wstydził się przyznać, ale nie był w stanie. W rzeczywistości nie mógł sobie przypomnieć by rozmawiał z Harry'm w ciągu ostatnich dwóch lat.- Lily- James przerwał kolejny monolog żony.- Myślę, że powinniśmy pozwolić Poppy wyleczyć jego nogę.
-Nie James.- Powiedziała ostro.- Wiem, że to wydaje się okrutne, ale myślę, że da mu to dużo do myślenia, jak wyleczy nogę po mugolsku. Działania Harry'ego mają swoje konsekwencję i on musi się tego nauczyć.
-Idę zobaczyć się z moim synem.- Poinformował James idąc w stronę drzwi.
-Powiedz Evanowi że chcę go widzieć za kilka godzin, będzie miał wywiad z Ritą Skeeter po południu.- Lily zawołała za nim.
-Harry, mam zamiar iść zobaczyć Harry'ego.


                                                                  *************


-Starałem się przekonać babcię Poppy, by dała ci eliksir leczniczy, ale niestety jak mama się nie zgadza, to nie może. -Evan powiedział cicho do brata.- Gdybym wiedział jaką dawkę potrzebujesz, to bym ci dał, a tak to mogę ci tylko zaszkodzić.

Harry przesunął spojrzenie na brata.
-Wiem, ja też cię kocham.- Evan był naprawdę dobry w odczytywaniu interpretacji Harry'ego. Niewielki rzut oka, lekkie ruchy twarzy, ustawienia głowy; Harry nie powiedział słowa ale Evan go rozumiał.
Harry z powrotem odwrócił wzrok w stronę okna.

-Widać, że wuj Syriusz został nazwany od konstelacji gwiazd. To sprawia, że jego forma animagiczna jest bardziej zabawna.- Zachichotał starszy brat.
Harry zerknął na niego i poczuł że jego kąciki ust unoszą się w górę. Kiedy Evan to zobaczył uśmiechnął się szczerze.

-Gdybym wiedział, że wszystko, co musiałem zrobić, abyś się uśmiechnął to tylko zażartować z wujka Syriusza, to bym w to wciągnął Seva, on ma w tym talent.
Harry wywrócił oczami i wyciągnął ręce by przytulić brata.

Evan przytulił go mocno, Harry bardzo rzadko inicjował kontakt.- Żałuję, że nie mogę jechać jutro z tobą.- Szepnął siadając obok brata na dużym parapecie.- Ale dziadek Albus ma rację, ludzie polegają na mnie, nie ważne że mam tylko osiemnaście lat i w ogóle nie znam się na polityce. Ameryka jest super, ostatnio dużo czytałem na jej temat, wiesz że tam wilkołaki są uznawane i mają prawa jak każdy człowiek. Tak samo jest tam dużo mistrzów Eliksirów i są tam różne konkursy i turnieje, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Tam czarodzieje są tolerancyjni, jest tam bardzo dużo związków tej samej płci, nie tak jak tutaj przez Voldemorta.

Harry prychnął.
-Dokładnie.- Zgodził się Evan.- Czarodzieje są głupi. Kochany, naprawdę nie jesteś zły, że nie mogę być tam z tobą od początku?- To była jedyna rzecz, której Evan nienawidził, myśl że jego młodszy brat jest wściekły na niego.
Harry odwrócił się by jeszcze raz spojrzeć bratu w oczy, a następnie przytulił się do jego boku.
-Dobrze, nienawidzę, gdy jesteś na mnie zły.


                                                     ****************


-Od drugiego zadania.- Odpowiedział Albus na niewypowiedziane pytanie Jamesa, gdy dyskretnie obserwowali braci.
James spojrzał na Albusa z bólem w oczach.- Dlaczego?-wyszeptał.

Dyrektor pokręcił głową.- Wiesz dlaczego James. On nie powiedział ani jednego słowa od tamtego dnia. Jedyne dźwięki jakie wydaje, to płacz ze strachu i bólu. Myśli, że jak rodzice go nie słuchają, to inni też nie zechcą.

-A Evan, Draco i Poppy?
- A jego mama i tata?- było odpowiedzią Albusa, zanim skierował się do wyjścia.- Jego mama i tata nigdy nie zwracali na niego uwagi, więc nie chciał przeszkadzać.

James patrzył jak dyrektor Hogwartu odchodzi, by po chwili, po jego policzkach popłynęły łzy. James popełnił ostateczny błąd, zrobił coś strasznego, coś gorszego niż mógł zrobić Voldemort. James zawiódł swoje dziecko.- Nie mogę nic zrobić, by naprawić przeszłość Harry'ego, ale niech mnie diabły wezmą, jak nie postaram się by miał szczęśliwą przyszłość. wyszeptał James.


                                                       ***************


Dni przychodziły i odchodziły, a Harry nadal nie przyjechał. Draco pragnął mieć swojego najlepszego przyjaciela przy sobie. Małżeństwo Malfoy przyjechało z dobrą wiadomością na święta Bożego Narodzenia.

 Voldemort został pokonany na dobre przez Evana. Gazety opisywały go Chłopiec-Który-Przeżył-By-pokonać-Czarnego-Pana. Brak wzmianki o pomocy Harry'ego było zasługą Evana i Albusa, chcieli by był szczęśliwy, a od osób które wiedziały że Harry przekazał mu swoją magię, obiecali na swoją magię że zostanie to tajemnicą.

Potem Lucjusz przekazał im całą resztę, jak Potterowie ukarali Harry'ego, wszystkie ich kłótnie. Draco był wściekły, gdy to usłyszał, i musieli go powstrzymać by nie zaczął rzucać przedmiotami. Rodzice obiecali mu, że po nowym roku przyleci jego najlepszy przyjaciel.

Tak więc Draco, 6 stycznia, poszedł z powrotem do szkoły, czekając na przyjaciela.


                                                       **************


-Malfoy jest wkurzony.- przekazał Jasper reszcie rodziny.- Fale gniewu są tak silne, że prawie mogę je zobaczyć.

-Patrzcie, nawet ludzie unikają go bardziej niż normalnie.- Zauważył Emmet.
-On jest zdenerwowany i zaniepokojony.- Odpowiedział Edward na niewypowiedziane pytanie wszystkich przy stole.- Ktoś miał być, ale go nie ma. Może chodzi o zielonookiego chłopca?- To było frustrujące, nie słyszeć wszystkich myśli Malfoya, tylko jak przez zepsuty telefon, wyłapywał tylko kilka myśli. Przypuszczał, że ma to coś wspólnego z tym że Malfoy jest czarodziejem. Edward myślał o tym wcześniej, i doszedł do wniosku że to jest lepsze niż jak by miał ciągle go słyszeć.

Alice w milczeniu słuchała rozmów o Draco, podczas gdy ona ciągle patrzyła na blondyna. Zobaczyła że jego oczy są pełne bólu, jest cały napięty i zestresowany. -Przestanie się martwić w środę, ale za to będzie bardzo, bardzo zły.- Powiedziała prawie bezgłośnie.

Edward odwrócił głowę na tyle, by widzieć blondyna.-Coś, czym mamy się martwić?
-Nie.- Alice pokręciła głową.- Carlise pierwszy ma spotkać zielonookiego.- żachnęła się.

5 komentarzy:

  1. Wiem, że powinnam skomentować, ale chcę ci coś ogłosić. (Jak tu jeszcze zaglądasz, to przeczytasz :3)
    Zostałaś przeze mnie nominowana (Liebster Awards).
    Więcej informacji:
    http://historia-narina-yaoi.blogspot.com/2013/12/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy będą pojawiać się jeszcze notki, bo opowiadanie świetne, mam nadzieję, ze tak. Nie mogę się doczekać. Wróć do nas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam czytać tego bloga przed chwilą. I tak. Blog jest świetny. Nienawidzę Lily i Dursley'ów. James zaczyna widzieć swoje błędy i to dobrze.
    Idę czytać dalej/
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja też ma co do nich podobne odczucia. A do Lily (i oczywiście Vernona.. AGGHRRRR..!!!) to już szczególnie! I rzeczywiście, to nawet bardzo dobrze, że James zaczyna wszystko dostrzegać. Może jednak uda mu się w oczach pozostałych zrehabilitować. W sumie, to... OBY. Bo Harry miałby przynajmniej jednego z rodziców po swojej stronie.
      Autorce jak zwykle życzę weny, czasu oraz chęci na pisanie.
      I wszystkiego dobrego..

      Usuń
  4. Witam,
    wspaniały rozdział, o tak Draco wkurzony, drżyjcie... jak widać James jednak widzi, że coś jest nie tak...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń