piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 1

    James, Lily i Harry stali na peronie 9 i 3/4 i żegnali się z Evanem, który zaczynał swój pierwszy rok w Hogwarcie. Harry był zdruzgotany że jego starszy brat zostawia go samego. Evan był jedyny który się z nim bawił oprócz skrzatów domowych. Jego mama i tata byli zajęci z powodu złego czarodzieja i zapominali o nim czasami. Harry rozumiał, Evan był bardzo ważny bo pokonał złego czarodzieja raz, ale zły czarodziej może powrócić w każdej chwili, więc mama i tata spędzali dużo czasu na rozmowach na ten temat z bratem.
Mimo wszystko, Harry widział, że jego rodzice go kochali, ale miał być taki samotny bez brata.
-Nie płacz- Evan starł łzy z twarzy młodszego braciszka.- Mama i tata kupili mi sowę, więc będę pisać do Ciebie codziennie ok?
Harry skinął głową.
-Fred i George mają świetny pomysł, zobaczysz jak ci przyślę sedes z Hogwartu.
Harry w końcu zaśmiał się i przytulił brata. -Upewnij się że będzie czysty.
Evan wyściskał Harry'ego i wskoczył do pociągu i wystawił głowę z okna wraz z Fredem i George'm i machał Harry'emu dopóki pociąg nie minął zakrętu.
Lily wyciągnęła rękę do Harry'ego i uścisnęła ja lekko. -Evan będzie w domu na Boże Narodzenie i możesz pisać do niego codziennie.
Harry przytaknął smutno.
James podniósł go bez problemu gdyż był drobny jak na swój wiek.- Chodźmy do domu, tam będziesz mógł    napisać długi list do brata.
                                                         ***************


Ten rok był jednym z lepszych dla Harry'ego pomimo że nie był z nim Evana. Jego mama i tata spędzali z nim dużo czasu, a Evan dotrzymał obietnicy i pisał codziennie. Boże Narodzenie był w tym roku lepsze, jego wuj Remi i Siri przyjechali jak zwykle.
Ale pod koniec roku szkolnego stało się coś złego w szkole. Jeden z nauczycieli Evana go zaatakował i próbował zmusić go, aby zdobył dla niego kamień filozoficzny. Evan na szczęście był w stanie utrzymać człowieka z dala od kamienia, który pozwoliłby wrócić Voldemortowi. Po tym jego, rodzice chcieli żeby rozpoczął zaawansowane szkolenie. Po powrocie do domu rodzice znowu zapomnieli o istnieniu Harry'ego.


W drugim roku Evana, rzeczy miały o wiele gorzej, coś o nazwie Komnata Tajemnic została otwarta i uczniowie byli przerażeni. Lily i James postanowili, że muszą być w szkole razem z Evanem i niestety Remus i Syriusz poszli z nimi, i Harry znalazł się u siostry mamy. Ciotka Petunia nie była taka zła, miała tendencje do ignorowania go, ale jego kuzyn Dudley był gorszy.
Harry był dużo mniejszy od niego, podobnie jak jego mama miał delikatną strukturę kości, Dudley go przezywał księżniczka, dziewczyna i jeszcze innymi gorszymi nazwami, których Harry nie rozumiał. Dudley i jego koledzy spędzali większość czasu na biciu Harry'ego i niestety jego ciotka i wuj nie zatrzymywali ich.
Wuj Vernon był tak samo straszny ja Dudley. Kazał Harry'emu gotować i sprzątać, a pozwolił mu spać tylko w komórce pod schodami, również lubił bić Harry'ego jak coś robił źle.

Harry był teraz poobijanym dziesięcioletnim chłopcem, a na dodatek nikt do niego nie pisał, nikt nie sprawdzał co się z nim dzieje. Święta jak przyszły tak odeszły, a Harry spędził je zamknięty w komórce, samotny i załamany.
Nadeszło lata i nadal nikt po niego nie przyszedł. Harry zastanawiał się czy każdy o nim zapomniał. Był już koniec lipca, kiedy jego dziadek Albus się pojawił.
-Dziadek- krzyknął Harry skacząc mu na ręce.
-Tak mi przykro Harry, myślałem że jesteś u Malfoyów , inaczej przyszedłbym wcześniej.
-Evan?
-Twój brat jest w porządku, zorientowaliśmy się co się dzieje w odpowiednim momencie.-Albus zamknął oczy i mocno przytulił chłopca, ale szybko puścił gdy Harry jęknął z bólu.- Co się stało?
Harry spuścił głowę i starał się nie patrzeć w oczy starego czarodzieja. -Ja właśnie biłem się z Dudleyem, to wszystko.
-Widzę- powiedział Albus. Widział siniaki na ramionach Harry'ego i  odciski palców na szyi. -Dobrze, chodźmy po twoje rzeczy- wskazał by Harry prowadził.
Harry wszedł do małego domu i poszedł do komórki pod schodami, Albus ledwo powstrzymał okrzyk przerażenia, gdy zobaczył tam małe łóżeczko bez koca i poduszki. Harry chwycił małą torbę i zamknął drzwi.
-Jestem gotowy- powiedział jasno.
Albus uśmiechnął się do podnieconego chłopca i złapał  go mocno aportując się bezpośredni na Grimmauld Place.
-Harry- krzyknął szczęśliwy Evan, podbiegając do młodszego brata i biorąc go w ramiona.- Merlinie, tęskniłem za tobą!
Harry krzyknął i mocno przytulił się do brata.- Też za tobą tęskniłem!
-Harry- zawołał Albus- Babcia Poppy jest tutaj i chce cię widzieć.-Spojrzał znacząco na chłopca. Harry skinął głową, podszedł do kobiety i poszedł z nią do innego pokoju.
Lily i James ledwo zauważyli powrót najmłodszego dziecka, za bardzo byli zajęci planowaniem szkolenia Evana.
Jakieś dwadzieścia minut później Poppy i Harry wrócili do pokoju, kiedy zobaczył Syriusza i Remusa w kuchni.
-Wujek Remi, wujek Siri- Harry podbiegł i skoczył animagowi w ramiona i zawinął nogi wokół pasa chrzestnego.
Syriusz przytulił mocno małego chłopca, tak jak Remus przytulił go od tyłu. -Brakowało nam ciebie mały.
-Mi was też- Uśmiechnął się Harry.
Zszedł z ojca chrzestnego i podszedł do stołu gdzie siedzieli jego rodzice.-Mamo, tato- odezwał się nieśmiało.
Lily spojrzała w górę- O witaj Harry kochanie, jak się masz?- nawet nie poruszyła się by wstać i go uściskać.
Harry zmarszczył brwi i odwrócił się do swojego ojca.- Tato?
-Dobrze cię widzieć Harry- powiedział mężczyzna z roztargnieniem.
Harry stał tam nieporadnie kilka minut nie wiedząc co robić, Syriusz widząc to przyszedł z pomocą i pociągnął małego dziesięciolatka do salonu.- Dziadek Albus ma dla ciebie jakieś dobre wieści, chcesz posłuchać mały?
Skinął głową i poszedł za ojcem chrzestnym, gdy weszli do salonu znaleźli Poppy i Albusa grających w szachy, gdy Evan się patrzył.- Widziałeś mamę i tatę?
Potwierdził głową w milczeniu, szybko odwracając wzrok by nie spojrzeć Evanowi w oczy.- Dziadku, wujek Siri mówi, że masz dla mnie dobre wieści.
Albus uśmiechnął się, jego oczy błyszczały- No tak Harry, prawda. Wiesz, że jeśli nie masz jeszcze jedenastu lat to do Hogwartu mażesz iść dopiero za rok?
Kiedy Harry przytaknął ponuro, Albus uśmiechnął się jeszcze szerzej.- Więc... Rozmawiałem z ojcem młodego Draco i udał się do samorządu i... masz zostać przyjęty w tym roku!
-Co!!??- pisnął Harry. -Mam iść w tym roku? Z Draco, Blaisem i Nevillem?
Syriusz, Remus, Albus, Poppy i Evan chichotali się ze szczęśliwego Harry'ego.
-Yay- Krzyknął Harry podskakując w podnieceniu.
-Jutro mały, idziemy na ulicę Pokątną, po rzeczy do szkoły, dla ciebie i Evana, a jeśli się nie mylę to spotkamy tam pewnego blond przyjaciela.- Wtrącił Remus.
Harry zerwał się z miejsca i przez dwadzieścia minut tulił każdego w pokoju.
Albus był szczęśliwy, widząc że wszystko co się stało w domu u Dursley, nie miało aż takiego wpływu na Harry'ego, jak myślał

2 komentarze:

  1. To cudowne! Bardzo fajne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    czemu tam trafił jak mógł być u Malfloy'ów? A rodzice nawet się nim nie zainteresowali...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń