poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 11

Lily Evans po raz ostatni rozejrzała się po swoim byłym domu. James Potter Naprawdę to zrobił. Drań wybrał chłopca ponad nią. Oh, czuła się źle przez to jak cierpiał. Kto by tego nie czuł. Ale każdy coś poświęcał na wojnie. Evan, jej cenny Evan, spędził większość dzieciństwa na szkoleniu, a w ogóle nie słyszała by narzekał. Ona i James spędzili rok na misji, prawie zostali zabici, a nie narzekała. Ona nigdy nie chodziła na jakieś bankiety, tylko na imprezy charytatywne, nigdy nie dostawała sukienek ani biżuterii, a powinna, w końcu jest matką chłopca-który-przeżył.
  Nie, ona spędziła te wszystkie lata pracując na rzecz wolności. Tak, może powinna znaleźć lepsze warunki dla ich młodszego syna, ale naprawdę, molestowanie seksualne? Petunia nie pozwoliła by na coś takiego w swoim domu. Nie, Harry jakoś oszukał ich wszystkich i ona za to płaci. Lily złapała ostatnie zdjęcie Evana, jej dumę i radość, i użyła fiuu by dostać się od Dziurawego Kotła. Chciała dostać swojego Evana z powrotem.

                                                 **************************

    -Harry... Harry...- Syriusz uśmiechnął się złośliwie w pół mroku, jak nucił nazwę swojego szczeniaka. -Wstawaj, wstawaj szczeniaku... Czas wstać i błyszczeć. -Wypowiedział ostatnie słowo ściągając Harry'emu poduszkę z twarzy.- Oh no szczeniaku, to twój pierwszy dzień w szkole.

Mały nastolatek bardziej rozpaczliwie zakopał się pod kołdrą, starając się zapomnieć o szkole.
-Będzie dobrze szczeniaku, Draco będzie z tobą prawie cały czas, i jestem pewien, że spotkasz miłych ludzi, może znajdziesz nowego przyjaciela lub dwóch.

Nastolatek chrząknął.
- Ja nie chcę tego robić szczeniaku.- Syriusz brzmiał smutno, ale dało się w głosie wyczuć podekscytowanie.
Zanim Harry nawet zdążył kontemplować karę za zakłócanie snu, lodowaty strumień wody strzelił na łóżko uderzając zawiniątko pod kołdrą. Harry skoczył prosto na podłogę z głośnym krzykiem oburzenia.

Zarówno Harry jak i Syriusz byli tak zaskoczeni dźwiękiem jaki wydał nastolatek, że na chwilę zapomnieli o wszystkim innym. Harry pół siedział, pół leżał na podłodze, z dziwnym wyrazem na twarzy, a Syriusz wyglądał zupełnie jakby ktoś go uderzył.

W tym czasie z dołu słychać było kroki dwóch osób, jak pozostali mieszkańcy śpieszyli znaleźć źródło krzyku. Remus i Draco wpadli przez otwarte drzwi z różdżkami gotowymi do ataku, by zobaczyć śmiejącego się Syriusza jak szaleniec, i Harry'ego patrzącego na niego w szoku, ale także uśmiechniętego.

- Co to do cholery było.- Zapytał zirytowany blondyn. Krzyk bardzo go przestraszył, ale nigdy się do tego  nie przyzna.
Syriusz łapiąc oddech, wskazał na Harry'ego, który próbował wyplątać nogę z koca.

Remus przewrócił oczami i minął swojego męża, aby pomóc nastolatkowi. - Ok Harry? Nie boli cię nic prawda?- Remus łagodnie prowadził ręce po nodze by sprawdzić uszkodzenia.
Harry pokręcił głową i podniósł rękę prosząc o pomoc. Wilkołak pośpiesznie wstał i pomógł szatynowi wstać. Harry poklepał go po ramieniu i pocałował go w policzek przed obejściem nadal histerycznie chichotającego chrzestnego by udać się do łazienki.

Draco po prostu stał tam marszcząc brwi, patrzył od swojego kuzyna do mokrego łóżka swojego przyjaciela. Przewrócił oczami przed podniesieniem różdżki i osuszeniem łóżka. - Uderzyłeś go aquamenti?
-To było zabawne.- Wykrztusił szarooki.- Wystrzelił w powietrze na kilka metrów, zanim uderzył o podłogę. Merlinie, a jego wyraz twarzy!

Remus wściekły patrzył się na animaga.
- Co?- Zapytał Syriusz widząc jego minę.
- Dopiero uzdrowiliśmy jego nogę idioto! Mógł ja ponownie złamać! Myślałeś o tym?!
- Umm...
- Syriuszu Orionie Black.- Zwykle spokojne i opanowane oczy patrzyły teraz na niego z wściekłością - Mogłeś spowodować tyle problemów! Musisz nauczyć się myśleć, zanim coś zrobisz!
Syriusz stał w miejscu skruszony.- Zapomniałem o nodze.- Spojrzał zawstydzony.
Wilkołak pokręcił głową.- Syri...

-Przepraszam.
Remus jaszcze raz przewrócił oczami, zanim wziął większego mężczyznę w szybki uścisk.- Mając trochę zabawy, a nawet robiąc kilka figli pomagasz Harry'emu. Proszę jednak byś zastanawiał się nad tym co robisz, zanim to zrobisz. Nie chcę by komuś z was stała się krzywda.

Syriusz wypuścił długie westchnienie cierpienia, jak Draco rozpaczliwie próbował ukryć uśmiech. To zawsze było zabawnie oglądać Lorda Blacka jak był besztany jak dziecko.
Trzej mężczyźni odwrócili się i ruszyli do kuchni. Remus skończył robić dwa szkole obiady, podczas gdy Syriusz i Draco jedli jajecznicę i tosty. Pięć minut później do śniadania dołączył Harry. Uśmiechnął się do wszystkich na dzień dobry przed lękliwym sprawdzeniem godziny.

- Będę was odwoził przez kilka dni do szkoły, dopóki nie kupimy drugiego samochodu. Remus wygrał rzut monetą, więc on nauczy was jeździć.- Bełkotał Syriusz z ustami pełnymi jajecznicy.
Draco skrzywił się gdy duża część przeżutego jaka wylądowała na stole.- Syri, to jest obrzydliwe!
Harry ukrył uśmiech za ręką, jak patrzył na dynamikę rodziny, której został pozbawiony.
- Gotowy?- Blondyn uśmiechnął się do niego.
Harry skinął głową, strach powrócił.

- Będzie dobrze szczeniaku.- Szepnął Remus do ucha wystraszonego nastolatka, ściskając jego ramię.- Draco pokazał ci, jak używać komórki, więc jeśli będziemy potrzebni to tylko wyślij nam wiadomość.
Harry skinął głową i wstał. Pocałował Remusa w policzek i dał mu szybki uścisk. Wciąż był niewygodny z kontaktem fizycznym większość czasu, ale zawsze był szczeniakiem Remusa i czuł się bezpieczny i kochany w tym domu.

Syriusz i Draco gadali całą drogę do szkoły. Śnieg nadal obejmował, także Syriusz wziął kilka minut wytłumaczyć Harry'emu o niebezpieczeństwach jazdy na śliskich nawierzchniach.- Będziemy musieli się upewnić, że jak wybierzemy jakiś samochód, będzie miał zimowe opony, i trochę poćwiczymy na własną rękę. Umieścimy również kilka zaklęć na nim.

Harry słuchał i kiwał głową, nie był pewien, tej całej jazdy, ale pewnie się do tego przyzwyczai.
- W porządku, jesteśmy. Wrócę po was za kilka godzin.- Syriusz uśmiechnął się promiennie.
Chłopcy z nadzieją poszli zameldować się w recepcji.

Pani Cope uśmiechnęła się do nich.- Dzień dobry Draco, Harry, tutaj są informacje dla twoich nauczycieli, nich podpiszą a pod koniec dnia przynieś mi je. Powodzenia.
Harry skinął głową kobiecie, której zadrżały w uśmiechu wargi. Odwrócił się i poszedł za Draco do sali.- Pierwszy mamy angielski.- Mruknął blondyn. Kątem oka obserwował Harry'ego, byli tam mniej niż dziesięć minut a Harry był już blady. Wystarczyła krótka droga do sali, by każdy ich obserwował. Dotarli do drzwi do sali, kiedy zatrzymali się przy nich Cullen'owie. Draco skinął im wszystkim na powitanie, tylko Edward nie odpowiedział.

                                                          *************************

  Rodzeństwo Cullen w chwili gdy wjechali na parking, Edward złapał zapach zielonookiego.- Są tutaj. Alice Podskoczyła w samochodzie z podniecenia, trzymając dłoń Jaspera, na co Emmet zareagował śmiechem. Rosalie prychnęła na ich entuzjazm.- Nie wystraszcie go.- Niestety wiedziała z własnego doświadczenia, przez co przeszedł zielonooki nastolatek. - Rozmawiałeś z Carlislem?- Pomyślała w kierunku Edwarda.
Edward lekko skinął głową.

- Chcesz się trochę zbliżyć do czarodzieja?
- Jeszcze nie.- Oddychał przez usta.
Rosalie skinęła głową.- Nie bój się z nim porozmawiać. Najpierw znajomi, reszta może poczekać.
Wiecznie brązowo włosy nastolatek zwrócił oczy na siostrę i uśmiechnął się. Rosalie zrozumiała i wiedziała że będzie mu pomagać.

Nastolatkowie z gracją szli przez korytarz, ludzie nieświadomie schodzą na bok, aby pozwolić im przejść. Edward był tak głęboko zamyślony, że tylko podekscytowany psychiczny pisk Alice zwrócił jego uwagę. Ich grupa zbliżyła się do zielonookiego i Malfoya.

Blondyn właśnie otworzył drzwi dla Harry'ego, kiedy skinął na nich. Edward był zbyt rozproszony by się przywitać. Był zbyt zajęty patrzeniem na czarodzieja z bliska. Harry miał piękne długie, czarne włosy, ładny mały nosek, długie rzęsy, wysokie kości policzkowe i piękne czerwone usta. Był doskonały, był Harry'm.

-Dzień dobry.
Harry zamrugał głupio jak zobaczył przepięknego Adonisa przed sobą. Jego oczy szybko odnalazły Draco, który skinął zachęcająco głową, więc odwrócił się do wampira i nieśmiało przytaknął.
Draco uśmiechnął się szeroko na to i odpowiedział na głos.- Dzień dobry, Edward prawda?
Edward uśmiechnął się łagodnie.- Tak, mam na imię Edward, a to jest moje rodzeństwo: Emmet i Alice Cullen i Jasper i Rosalie Hale.- Kontynuował studiując swojego małego czarodzieja.
Harry zarumienił się i skinął głową w kierunku innych.

-Wszyscy mnie znają, ale to jest mój najlepszy przyjaciel, Harry Potter.
-Miło cię poznać Harry.- Edward wyciągnął rękę.
Harry zobaczył zbliżającą się rękę i pośpiesznie zrobił krok do tyłu, oczy rozszerzył ze strachu.
-Jest okej, Harry, on po prostu chce uścisnąć rękę. Draco wyszeptał mu do ucha.
Harry spojrzał w dół na stopy, zaczerwieniony ze wstydu.

Zaskakując wszystkich, którzy zatrzymali się, aby oglądać interakcję, podeszła Rosalie. Wyciągnęła powoli rękę, trzymając ją w Lini wzroku Harry'ego,  aby go nie przestraszyć. Kiedy nastolatek spojrzał, uśmiechnęła się do niego.- Myślę Harry, że ty i ja będziemy dobrymi przyjaciółmi.- Spojrzał jej w oczy i skinął głową, poznając w jej oczach zrozumienie i blask bólu z przeszłości.

  Harry'ego bariery spadły i przez moment dzielili zrozumienie i współczucie. Zwrócił słodki uśmiech, który pierwszy raz od dawna sięgał aż do oczu.
Zielonooki zobaczył uśmiech Draco kątem oka i poczuł dumę, że zyskał nowego przyjaciela.
Harry wziął mały krok do przodu i chwycił rękę Edwarda. Jak oczekiwał, jego ręka była lodowata, ale nagły wstrząs elektryczny, który przeszedł przez jego ciało, do ręki pięknego Boga, ocieplając ją, było nieoczekiwane. Harry spojrzał szybko, szmaragdowe kule spotkały topazowe.
Po chwili zamrugał, zdając sobie sprawę, że dalej mają splecione ręce, opuścił rękę i był chwilę zdezorientowany, gdy inne palce nie puściły.

                                            *********************************
   Edward patrzył z zapartym tchem, jak Rosalie podeszła.
Nie cofaj cię Edwardzie, nagły ruch go przestraszy.
Edward patrzył, jak jej ręka powoli się podnosi i złapała uwagę małego czarodzieja.

Nastolatek przechylił głowę i oczy Edwarda spotkały zaczerwienione policzki i hipnotyzujące zielone oczy.
*Niech jego dłoń złapie za twoją, myśli Rosalie wyrwały go z zadumy, bez żadnych gwałtownych ruchów.
Ręka Edwarda została wypełniona gładką skórą. Poczuł iskrę i zielone oczy ponownie spotkały jego.

  Jego mały czarodziej spojrzał na niego i został zdezorientowany na wyraz tęsknoty i smutku. Kiedy Edward poczuł palce wyślizgujące się z jego uścisku, on ścisnął trochę mocniej, na chwilę się zawahał czując miękką skórę pod palcami. Usłyszał przyśpieszone serce Harry'ego i niechętnie puścił dłoń.
- Bardzo miło cię poznać Harry.- Muzyczny głos Edwarda wypełnił ciszę.- Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro na lunchu.- Jego mały czarodziej skinął głową, i pojawił się znowu jego słodki uśmiech.
Cullen kiwnął wszystkim głową i wznowił swoją wędrówkę. Hol, który pozostał cichy w czasie spotkania, znowu wypełnił się gwarem.

9 komentarzy:

  1. ojoj... wstyd mi się przyznać, ale zupełnie zapomniałam o Twoim blogu. :( na szczęście odnalazłam go w czeluści zwanej internetem i powróciłam! : D rozdział ciekawy, dobrze, że Harry 'emu się poprawia w Forks, ale nie zmienił się o 180○ :). Z niecierpliwością czekam na nn :) Życzę weny.


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę że harremu już trochę lepiej. i już się uśmiecha :D tylko czekać teraz aż zacznie...mówić ;D już nie mogę doczekać się następnej notki. oby pojawiła się szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział???? Plissss!

    OdpowiedzUsuń
  4. YUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPPIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII...!!! HARRY'EMU SIĘ POPRAWIA, HARRY'EMU SIĘ POPRAWIA!!! * Skanduje.. i wraca do skandowania. ^.^* HARRY'EMU SIĘ POPRAWIA, HARRY'EMU SIĘ POPRAWIA!!!!
    A TY, LILY!!!! *Zmienia ton głosu o 180 stopni.* TYYY WREDNA,... AGGHhRRRRR, JA NAWET NIE WIEM, JAK CIĘ MAM NAZWAĆ, TAK ŻEBY NIKOGO NIE OBRAZIĆ!!!! ZNIKNIJ! PRZEPADNIJ JAK KAMIEŃ W WODĘ, NIECH CIE JUŻ NIKT WIĘCEJ NIE MUSI OGLĄDAĆ!!!! I WON OD EVANA, ON SIĘ PRZECIEŻ CIEBIE WYRZEKŁ KOBIETO, NIE ROZUMIESZ TEGO!?!? DOŚĆ MA CIEBIE I TWOICH POKRĘCONYCH (mało powiedziane) POMYSŁÓW!!! A
    TWOJEGO ZACHOWANIA WZGLĘDEM HARRY'EGO, TO JUŻ W SZCZEGÓLNOŚCI!!! POWINNI CIĘ ZAMKNĄC W PSYCHIATRYKU, W JAKIMŚ POKOJU, BEZ KLAMEK I OKIEN, A TABLETKI I EWENTUALNE JEDZENIE (które w końcu mogłoby być przecież przeznaczone na lepszy cel< na przykład dla głodujących), TO POWINIEN CI PRZYNOSIĆ ROBOT, TAK ŻEBY NIKT ŻYWY JUŻ NIE MUSIAŁ CIEBIE OGLĄDAĆ!!! *Chociaż, po zastanowieniu, to żal mi robota, a i im z pewnością też by go było żal...* NO, TO W TAKIM RAZIE POWINNI CI TO JAKOŚ ZSYŁAĆ ZA POMOCĄ RUR !!!
    Wszystkiego dobrego życzę szanownej autorce i nadal mam nadzieje na dobre zakończenie tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. I znowu coś zapomniałam dodać...
      Noo... Bo ja na początku myślałam, że Harry będzie z Draco, w końcu ten tak się o niego troszczył, tak tęsknił i w ogóle.. Ale tak też jest super.. ^.^' I pewnie będzie także ciekawiej.. ; )

      Usuń
  5. Witam,
    wspaniały rozdział, Lili jest chyba opętana, nic nie widzi oprócz czubka własnego nosa... a to spotkanie Harry-Edward i była iskierka ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń